Capote

 

1959. Truman Capote, wzięty pisarz jedzie z Nowego Jorku do Kansas pisać o poczwórnym morderstwie. Jak powstało „Z zimną krwią”.
Ciasne nowojorskie kluby zamienione na rozległe pustkowia. Nie umie nawiązać kontaktu z ludźmi. Philip Seymour Hofman (+2014, heroina – Oscar za tę rolę) mówi nienaturalnym falsetem, jak kastrat. Odmieniec od dziecka. Tu gra jak pedałek z kabaretu. W twarzy nerwowe tiki.
Nie musi nagrywać: „- Rozmowy pamiętam w 94%. Robiłem sobie testy”.

Narracja rwana, ale płynna, zrozumiała, konsekwentna, same konieczne informacje.

Pisarz, który wpada na temat życia. Do skazanego za zbrodnię: „- Jeżeli nie zdołam cię zrozumieć, świat zapamięta cię jako potwora. Na zawsze. A tego bym nie chciał”.
Coraz bardziej zakochany we własnej książce, która jeszcze nie powstała.

Przed egzekucją atmosfera trochę jak w „Krótkim filmie o zabijaniu”.

Interesujący proces popularyzowania książki. Odczyt. Pełna sala. Kto był? Tennessee Williams – był i chwalił. Teraz poczekamy, aż ludzie zaczną o tej książce gadać, aż pójdzie fama.
Pisze to cztery lata. Kolejne fazy wywiadów. Kolejne apelacje, kolejne odroczenia.

„- To był miły facet. Uważałem tak nawet wtedy, kiedy podrzynałem mu gardło”.
Morderca w ostatnim słowie: „- Całkiem wypadło mi z głowy, co miałem powiedzieć”.

No informacje końcowe, że Capote nie ukończył już potem żadnej książki, a zmarł w 1984 na skutek powikłań w chorobie alkoholowej.

Capote, reż. Bennett Miller, 2005 filmweb

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *