Człowiek uczy się przez cale życie i głupi umiera. Zrozumiałem to po raz kolejny czytając „Porady babuni” wydane sumptem tygodnika (?) „Pani domu”. Jeden z rozdziałów dotyczy feng shui. Cóż, mojej babuni feng shui kojarzyłby się najwyżej z „fest szują”, a tu proszę:
„Jeśli okno znajduje się na wprost drzwi wejściowych, powieś przed nim kryształ lub dzwonki wietrzne. Zapobiegnie to uciekaniu energii przez okna.” A ja, głupi, nie powiesiłem. I tak z 10 ton energii poszło, jak psu w d….!
Niedawno pewna kandydatka do PE ze Śląska przechwalała się, że utrzymuje bardzo dobre kontakty z połową duetu Universe, Henrykiem Czichem, który jest bardzo gorliwym Polakiem i katolikiem. Dziś to samo na blogu pisze pani poseł Pawłowicz.
Kurczę, że też nikt się nie przyznaje do drugiej połowy duetu, do Mirosława Breguły, który siedem lat temu był się powiesił. A może w duecie potrzebna była symetria – jeden obcował z aniołami, a drugi wręcz przeciwnie?
Aha, i jeszcze pani Pawłowicz porównała zespół Universe do duetu Simon&Garfunkel. Rzeczywiście, podobieństwo jest uderzające: i tu, i tam było ich po dwóch.
Wreszcie odzyskałem słuch. Carlos Santana: dwupłytowy „Lotus”. Santana po swojemu, a klawiszowiec pokazuje, jakie to chroboty można wyciągnąć z jednej skromnej yamahy.
Znajomy mechanik wymienił sprzęgło i wyrychował samochód na lato. Przejechaliśmy się, ot tak, żeby nie rdzewiał.
Romantyczna ławeczka na skraju Parku Narodowego. W wywieszonym regulaminie jest punkt, ze nie wolno spożywać napojów alkoholowych – poza wyznaczonymi miejscami. Ale sporo w tym niekonsekwencji, ponieważ nigdzie nie widzieliśmy tabliczki z napisem: „Tu wolno spożywać napoje alkoholowe”. A przecież ta ławeczka w sam raz.
Wiekowy dąb. I pomyśleć, że rósł w tym miejscu już sto lat, zanim ktokolwiek usłyszał o Napoleonie.
Niedawno kwitły kasztany, a teraz – akacje. Jak jest tak duszno, jak dziś, aleją niesie się ciężki, miodny zapach.
Lipy za chwilę.