W Zakopanem nudy, więc – Bratysława. Tu same ciekawostki. Jak trafi się ciut lepsza knajpa z piwem, to nazywa się od razu „Pałac piwny”. U nas są najwyżej „budki z piwem”, których zresztą od dawna nie ma.
Z Ruskimi Słowacy przeszli do porządku dziennego. W Centrum Bratysławy pomnik wdzięczności dla „wyzwolicielskiej Armii Czerwonej”. Bynajmniej nie obryzgany sprayem. Teatr Narodowy jak gdy nigdy nic przy ulicy Gorkiego. Nad miastem góruje muzeum żołnierzy poległych przy wyzwalaniu miasta.
Pogoda tu jak u nas we wrześniu, ale już stawiają choinki i instalują światełka. U nas w tym samym czasie – smutność i dodupizm.
W markecie pod miastem – musiałem, Dorota by nie odpuściła – choinek zatrzęsienie i „Jingle bells” na okrągło.
W Polsacie brytyjski serial o życiu Jezusa. Zapowiedź: „W następnym odcinku: sąd Piłata, droga krzyżowa i śmierć…”. Cud, że nie dodali: „Zostańcie z nami!”