W Wigilię siłą rzeczy człowiek przypomina sobie, co robił w zeszłą itd. A mnie się przypomniało, że rok temu Dorotka zażyczyła sobie ulubionej muzyki. I nie było to jakieś „Oratorium na Boże Narodzenie”. Nie były to nawet kolędy „Mazowsza”. Była to mianowicie piosenka w wykonaniu Chrisa Montera. Ów kultowy artysta wystąpił w Sopocie w roku 1974 i dostał nagrodę specjalną Jury za własną wersję piosenki „Płoną góry, płoną lasy”. Jak ja bym był głuchy na jedno ucho, to może bym się pokrewieństwa w tym wykonaniu doszukał… W każdym razie Dorota oszalała na punkcie tej piosenki i leciała on u nas longiem przez cały ten jedyny w roku wieczór wigilijny.
Kto nie słyszał, jak Chris Montez śpiewa „Płoną góry, płoną lasy”, ten nic nie słyszał…