Bieszczadyzm

Wieczorna kawka w Gnieźnie, żeby całkiem nie zwariować od tego siedzenia w fotelu. Bolesław Chrobry na pomniku ma taką minę, jaką rozpoznaję u siebie w tym delikatnym momencie, kiedy przyjąłem już dwa piwa i wiem, że to najwyżej połowa dystansu. Poza tym producent wódek, pan Bolesław Kasprowicz jak żywy na terenie dawnej wytwórni. I zając z lampką wina. Kloss: „Dlaczego pan, panie Zając udaje, że pije?!”:

Z wyjazdu. Lesko i jego zjawiskowa synagoga. Nie tak dawno rozmawiałem o niej w Skwierzynie z panem opiekującym się żydowskimi cmentarzami. Teraz w działającej tu galerii znów nie mogłem się oprzeć i nabyłem dwa wybitne dzieła malarskie reprezentujące kierunek zwany bieszczadyzmem. Poza tym są tu ławki, które trzeba przeczytać zanim się na nich usiądzie.:

Zapora w Solinie. Na niej ekspozycja martrologicznych zdjęć z okresu II wojny: od Auschwitz po Wołyń. Tak, trudno o lepsze pozycjonowanie martyrologii narodowej niż tama w Solinie w lipcu. A do samej tamy też trzeba się przedzierać przez uliczkę kramów. Gwar większy niż na Krupówkach. Tutaj nagle podszedł do mnie nieznany mi pan i oświadczył, że jestem krytykiem filmowym i występuję w telewizji. Najpierw dyskretnym ruchem (jak zawsze w takich wypadkach) sprawdziłem, czy mam zasunięty zamek przy spodniach, a dopiero potem udałem zdziwienie.:

3 komentarze do “Bieszczadyzm

  1. Problem w tym, że u nas jest bez porównania więcej prawych niż uważnych. A sentencja ściągnięta z Kotarbińskiego…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *