Barbara Nawrocka „Zatrzymaj zegar o jedenastej”:
Na sen.
Cytaty:
Jeśli to nawet nie jest prawdą, tym lepiej.
Co się raz zaczęło, powinno znaleźć swoje zakończenie.
Starego nie dziwiła godzina, w której ktoś zapragnął od niego usługi, nie interesował się w ogóle ludźmi. Byli dla niego nosicielami zegarków. Prawdopodobnie segregował ludzi według zegarków — potrafił go zająć ten, kto był posiadaczem interesującego zegarka.
Wszystko, co dobre, najlepsze, staje się samo i tylko w młodości.
Z bibliotekarką nie miał okazji zaraz porozmawiać, bo biblioteka była otwarta tylko w popołudniowych godzinach, co drugi dzień. Oszczędzało się w ten sposób węgiel, jak poinformował go snujący się po parku dozorca z pobliskiego pegeeru, mieszczącego się na terenie dawnego folwarku.
Rozśmieszyła go łatwość, z jaką ludzie dają się zasugerować najzwyklejszym zdarzeniom, gdy tyiko podjudzi się ich wyobraźnię. Ukryte w tym pragnienie, aby działo się coś niezwykłego, aby życie i świat straciły bodaj na krótko pospolitość codziennego trwania.
Ludzie na ogół nie rozumieją, że portret to nie fotografia. Cieszą się, gdy są do siebie podobni.
Interesuje mnie wszystko, co się zmieniaj Okropna jest tylko stagnacja. Życie jest w gruncie rzeczy krótkie, kończy się absurdalnie i byłoby niedorzeczne, gdyby człowiek nie chciał zbudować czegoś mądrzejszego od tego, co odziedziczył. Utrwalanie, kopiowanie to jałowe zajęcia. Tworzyć, tak, to jest jeszcze coś warte wobec absolutnej pewności przemijania.
Miałem się urządzić w bardzo przyzwoitym domu wczasowym górników. Miałem spędzić tam dziesięć dni. Nie wyszło. — Kurorty w listopadzie przyprawiają o wilcze wycie — zgodziła się z nim chętnie.
Dla Gablera i innych chłopców to były niemal księżycowe historie. A na pewno nie mieli do nich żadnego wyczucia, bo żadna więź emocjonalna nie kazała im działać w akurat jedyny trafny sposób. Psychologia ludzi z wojennym życiorysem była dla nich doskonale obca, a zagrania starych, partyzanckich wygów, demonstracje, gesty i pozy zupełnie operowe, z wielkim wysiłkiem rozszyfrowywane.
Kapitan przyglądał jej się z zaskoczeniem. Wyglądała na miłą, przylepną laleczkę, mimo to trzeźwą i bardzo zachłanną na życie.
Eech, nie ma w ogóle trudnych dzieci, są trudni rodzice. „I z tym bym się zgodził” — pomyślał porucznik.
… na tajemnicach buduje się tylko Kobry, życie — trudniej.
Jej oczy rozszerzyły się jak u kota wchodzącego w ciemność.
Odpowiedzialność moralna też ma swoje granice. Bez nich człowiek nie mógłby z niczego wybrnąć.
Tramwaj zatrzymał się przed szpitalem, prowadził do niego kilkudziesięciometrowy podjazd, dobry przykład marnotra- wstwa miejsca. Portier nie chciał go wpuścić na górę, pokonał tę przeszkodę przy pomocy kopernika.
Kiedy będzie z tym nareszcie koniec? Kiedy my nareszcie wyleziemy z tej przeklętej wojny? Trzy dziesięciolecia miną niedługo i dalej ta zabójcza, niszcząca czkawka”.
Pomyślał, że może istnieć śmierć zdarzeń, jak ludzi. Urwanie wątku.
Sądząc po cytatach ta pozycja odstaje na in plus od normalnego poziomu powieści milicyjnej. Jakieś te spostrzeżenia są, nie wiem, inteligentne.
Jak zazwyczaj, gdy prostemu zabójcy dopisuje się moralne dylematy Rodiona Romanowicza Raskolnikowa…