Spotkanie z procesją Bożego Ciała było dziś oczywiste i nieuchronne. Nie wiedzieliśmy tylko, że nastąpi w Brodnicy.:
W dodatku w porze znanej z westernu.:
Po przejściu procesji Dorota chciała ułamać tradycyjną gałązkę z wystroju ołtarza, by umaić mieszkanie. Przechodzący pan „z dobrego serca” i z powodu, iż był wyraźnie pod wpływem, ułamał jej gałąź, którą z najwyższym trudem wcisnęliśmy do bagażnika.:
Z zamku w Golubiu-Dobrzyniu uciekliśmy mimo opłaconego zwiedzania z przewodnikiem. Już na dziedzińcu, na straganach zmęczył nas widok toporów, mieczy i szyszaków. Poza tym dzisiaj to raczej obiekt na kursokonferencje i imprezy firmowe. Sam przeżyłem tu przed laty jedną taką, na szczęście niewiele pamiętam…:
Mnie za to ogromnie zainteresował „zakład produkcyjny”, który jest akurat naprzeciw zamku.:
A w samym Golubiu zwabiła nas kawiarnia hotelowa.:
No i Kujawy.:
Pola ciągle czeka w oknie na amanta.:
Bo czas płynie tu tak powoli…:
A w ogóle – dzień był jak z bajki. Zrozumieliśmy to, gdy skręciliśmy na chwilę z głównej drogi.: