Erykah Badu “Baduizm” (1997). Sprawdzałem: pięciokrotna platyna. Atmosfera soulu, choć perkusja jest tu systematyczna jak tykanie zegara. Próba pogodzenia R&B z Billie Holiday. Z tego wszystkiego pamięta się głównie interesujący głos. Piosenki też jakoś zbliżone. Cóż, jedno odkrycie powtórzone po wielekroć. Po tej eksplozywnej płycie szło już, zdaje się, trochę gorzej.: