Michał Głowiński, Tęgie głowy. 58 sylwetek humanistów:
Koryfeusze humanistyki, jak ich profesor zapamiętał.
Cytaty:
Każde z tych niepowodzeń Wyka głęboko odczuł i swe żale topił w wódce. Sformułuję rzecz brutalnie: kiedy milczy się o wódce, oportunizmie i powikłaniach rodzinnych, niczego sensownego o nim powiedzieć nie można.
Rzeczywiście, Białoszewski, szczególnie w tamtych czasach, kiedy jeszcze żył w nędzy i ubrany był nader skromnie w jakieś stare wyszarzałe ciuchy, wyglądał po proletariacku, jak skromny rzemieślnik z przedmieścia. Zwłaszcza w czasie przygodnego spotkania na ulicy trudno było komuś nieznającemu go domyślić się, że jest to literat. Nie miał wyglądu inteligenta; później, po pierwszym zawale, kiedy utył i chodził w skórzanej marynarce, prezentował się jak solidny magazynier.
Jednym z poetów poruszających się w orbicie „Współczesności” był Roman Śliwonik. Któregoś wieczoru zjawił się u Czachorowskich z taką oto propozycją: jego kochanka pracuje w Centralnym Domu Towarowym (mieścił się tam, gdzie obecnie jest Smyk); postanowili wynieść kilka bel materiału, by zdobyć pieniądze. Uznali, że zostawią łup w mieszkaniu Swena, bo jest blisko. Swen uczynił to, co zrobiłby każdy uczciwy człowiek – kategorycznie odmówił. Pijany Śliwonik wpadł we wściekłość, bo odmowa psuła mu plany, i zaczął krzyczeć coś w rodzaju: To taki z ciebie przyjaciel?! W pewnym momencie rzucił się na Czachorowskiego, bił go, a po chwili złapał za szyję i dusił. Nie byłem świadkiem tego wydarzenia, mówiło się jednak, że niewiele brakowało, a ta napaść skończyłaby się śmiercią Swena. Silny i rozjuszony Śliwonik ściskał tak mocno i z takim zapamiętaniem, że podobno uszkodził mu tętnicę szyjną. O ile wiem, wezwano pogotowie, które doraźnie pomogło, Czachorowski jednak do zdrowia już nie wrócił.