Antoni Słonimski „Załatwione odmownie”:
W ponurych czasach „Skamandra” było w Polsce piętnastu poetów i czytelnik mógł ich rozróżnić. Dziś już jest pięciuset facetów piszących wiersze i czytelnik nie może ich rozróżnić, bo ich nie czyta, a gdyby czytał, też by mu to niewiele pomogło.
Nie darmo cztery tysiące lat temu uczony chiński Lu-Tso przestrzegał przed nowymi wynalazkami. Chodziło wtedy co prawda tylko o koła, które miały zastąpid płozy u wozów, ale wiadomo: od rzemyczka do trzewiczka.
Pamiętam, jak znany komik warszawski, Gierasioski, klarował mi poważnie: – Co to jest Żeromski? Niech Żeromski z Prusem pod rękę trzy razy przejdą Marszałkowską, a pies z kulawą nogą się nawet nie obejrzy. A jak ja idę, każdy mówi: „Patrz, Gieras idzie.” – Prus nie żyje wtrąciłem nieśmiało. – No to niech Żeromski z nieboszczykiem pod rękę się promenuje.
Kiedyś, w latach dwudziestych, Żeromski wybił przypadkiem szybę w tramwaju, a że nie miał przy sobie pieniędzy, prosił, aby ktoś za niego poręczył. Nikt nie poręczył, bo nikt z obecnych nie słyszał o Żeromskim.
Gdy wracałem z teatru i patrzyłem na jarzące się w pustych ulicach neony, pomyślałem, że są jak te kelnerki w Spatifir – piekne, ale nikomu nie służą.
A w czasach komuny Kryszak jechał z ferajną gdzieś samochodem i zabrakło im benzyny. Kryszak wparował do pierwszego domu i poprosił o paliwo. Ludzie byli zachwyceni, że mogą wspomóc Kryszaka.
Jaki z tego wniosek? Warto się obnosić po ekranach!
A w latach 70-ych Stachura był już dość znany, ale nie z facjaty. No i kiedyś go pobili.
Chociaż ja pamiętam, że chyba w 1973 Stachura śpiewał własne piosenki w telewizji. Niestety, nigdzie nie mogę znaleźć video z tego porażającego wydarzenia. Pietrzak wspominał (a wtedy miał coś do powiedzenia w telewizji), że to właśnie on zapragnął zaprezentować Stachurę. Jednak było to tak odległe od optymistycznej muzyki wczesnego Gierka, że Stachura pojawił się tylko kilka razy.
Modne jest ubolewanie nad niskim poziomem wokalnym Stachury, ale ja uważam, że nie o to chodzi. Tu NAJPRAWDZIWSZY POETA śpiewa swoją własną poezję z głębi egzystencji. Prawdziwie korzenny autentyzm.
(Ostatecznie kierownictwo TV mogło wywiesić nad Stachurą napis: „PROSZĘ NIE RZUCAĆ W EKRAN BUTELKAMI. POETA ŚPIEWA JAK MOŻE”.)
Parę razy tu i tam słyszałem piosenki Stachury w oryginalnym wykonaniu. Jestem za tym, by poeci – wzorem homeryckim – śpiewali swoje utwory. W związku z tym „Karuzelę z madonnami” powinna śpiewać nie Demarczyk, lecz Miron Białoszewski.
Tutaj właśnie śpiewa Miron Białoszewski. Na szczęście jest to inny utwór: