Amazing Grace

W lesie jak zwykle. Najpierw dal:

A potem mrok:

To jest jak haust świeżego powietrza z rana. Nowy głos Marysi z Gorzowa, reprodukowany przez portal Fronda.pl. Tym razem fundamentalna, było nie było, kwestia homoseksualizmu: „Licealistka z Gorzowa Wielkopolskiego pisze na swoim blogu, że Rzym upadł przez homoseksualizm. >>Mój kolega powiedział ostatnio, że dzisiejszy świat przypomina Rzym przed upadkiem. Całkowicie się z nim zgadzam. Ciekawa jestem teraz, kiedy nastąpi oczyszczenie świata, upadek naszej cywilizacji 🙂 Tak, to jest to, co sądzę o homoseksualizmie<< – tłumaczy Maria Sokołowska.” Chciałbym to jakoś skomentować, ale moje pióro jest bezradne. W niemym urzeczeniu czekam tylko na następne głosy Marysi.
Niepokoi mnie tylko to, że jakoś nikt nie kwapi się dowiedzieć, jakie jest zdanie Marysi w kwestii twórczości Manna, Marqueza, Kafki. Albo, co sądzi o Koncertach Brandenburskich Bacha lub o VI Symfonii Mahlera. Tylko wszyscy żyłują tę młodą w końcu osobę w kwestii spraw tak wymagających jak Tusk, pijaństwo czy pederaści. To nie fair!

Dziś musi być dla mnie Dzień Łaski. Bo oto następny cytat. Ks. prof. Dariusz Oko w „Naszym Dzienniku”: „Kazirodztwo należy do samej istoty gender, w nim najlepiej objawia się jego natura, bo do jego istoty należy propagowanie totalnego rozpasania seksualnego”. Proponuję, by każdego genderystę od dziś nazywać motherfucker.

Kącik satyryczny red. Andrzeja Niczyperowicza w „Głosie Wielkopolskim”:
„Tabliczka przy wejściu do Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie: >>Profesorów i doktorów habilitowanych, osoby niepełnosprawne oraz kobiety w ciąży obsługujemy poza kolejnością<<. To łudząco przypomina mi kultową scenę w stołówce Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Bonzowie hitlerowscy cierpliwie stoją w kolejce. Wchodzi Stirlitz , przepycha się i od ręki dostaje obiad. Mueller, Himmler i Bormann patrzą osłupiali. Nie wiedzą, że kobiety ciężarne i Bohaterowie Związku Radzieckiego obsługiwani są poza kolejnością.

Płyta „Question Mark” Janusza Muniaka z 1978 roku. Wówczas grał już od 20 lat, m. in. ze Stańką. Zawsze w polskiej saksofonowej czołówce. Tu na gitarze wspomaga go Marek Bliziński. Później miał w składzie Śmietanę. Ostatnimi czasy mniej słyszało się o nim jako saksofoniście, więcej jako o alkoholiku. Bo na tym to się akurat każdy zna, w przeciwieństwie do jazzu. Chociaż jak nie tak dawno Stańko w wywiadzie-rzece opowiedział obszernie, ile to w życiu wypił i wypalił, to Muniak pewnie absolutnym rekordzistą nie jest. Stare powiedzenie branżowe: Bez gazu nie ma dżazu:

Antymos Apostolis z SBB, tym razem solo. Na pograniczu rocka i jazzu. Muzyka taktowana regularną perkusją, ale sporo w niej miejsca na improwizacje. Apostolis daje pograć innym, jak – podobno – Skrzek Apostolisowi za wiele nie dawał. „Days We Can’t Forget”:

„Makowicz vs. Możdżer In The Carnegie Hall”. Pojedynek (dialog) dwóch fortepianów. Makowicz miał w tej sali recital po raz pierwszy w latach 70. Możdżer mógłby być jego uczniem. Godzą się jednak improwizując przy Chopinie czy Komedzie. Mam wrażenie, że ścigają się też w konkursie na tempo przebierania palcami. Strasznie gęsto tu od tych fortepianów. Znawca by pewnie nie nadążył słuchać i wychwytywać niuanse. Amatorom – jak ja – pozostaje odnotowanie ogólnych wrażeń:

Z rewirów bezinteresownego piękna wrocławski krasnal w wersji „jesienny, śmieszny pan”:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *