Aloys. Pod pięćdziesiątkę. Pochował ojca, zdjęcie w trumnie. Wyizolowany, odgradza się, słuchawki na uszach. Prywatny detektyw. Na zlecenie. Nagrywa, podsłuchuje. Fotografuje z ukrycia. Bez kontaktu z sąsiadami, odcina się. Puste mieszkania, puste biura, parkingi, puste osiedla. Obiad od Chińczyka popija wódką. Klienci nie wyglądają na zamożnych. Z życia tylko to, co na taśmie. Rankiem budzi się po przepiciu na pętli samochodowej. Ukradli mu kamerę i kasety. Odzywa się kobieta, burzy jego kruchy porządek. Ona przejmuje inicjatywę. Śledzi go, fotografuje z ukrycia, ma przewagę. On czuje się osaczony, nie wiadomo, czego kobieta chce. Na ceremonii pogrzebowej ojca tylko on, ksiądz i jakiś personel. Po sąsiadce samobójczyni odziedziczył legwana. Sny, halucynacje, w nich on w lesie. Może pogrąża się w szaleństwie. Otaczają go ludzie, nie jest pewien, czy rzeczywiści. Mieszkanie zmienia się w palmiarnię. To metafora jego przemiany? Zjawiają się ludzie z taśm.
Alojzy / Aloys, rez. Tobias Nölle 2016
Panie Wiesławie, czy czeka mnie jeszcze coś nieznanego w tym filmie?
Puenta, którą pominąłem. Ale nie jestem pewien, czy warto do niej dotrwać.