W TV program spod ręki nowego pana montażysty. Oglądam, ciekaw, co z tego wyszło.:
Przewodnik Katolicki.:
Zaszłości. Praga. Muzeum Narodowe. W tym Muzeum uprawia się – jak się wydaje – czeską szkołę oglądania muzeum. To znaczy ogląda się samo muzeum. Wnętrza, klatkę schodową – inna sprawa, że wszystko ogromnie imponujące. Z rzeczy do zobaczenia był tylko szkielet wieloryba na górze i dinozaura na dole. No, przynajmniej poczułem się jak Ahab z „Moby Dicka”.:
Poniżej, w budynku nowoczesnym była z kolei wystawa z życia starożytnych Celtów. To wszystko rekompensuje…:
Tymczasem sprawy ułożyły się tak, że tekst do gazety zmuszony byłem napisać jak najszybciej, dosłownie na mieście, i jak Dorota robiła zakupy pisałem na wolnych skrawkach biletów itp., dopóki okazało się, że w markecie można też kupić zeszyt szkolny. Co za ulga!:
Mam nadzieję, że (jak to bywa w Czechach) muchy nie upstrzyły eksponatów.
Kiedy wszedłem, a nie zobaczyłem dzieł sztuki, odezwałem się w te słowa do pana portiera Palivca:
– Tutaj wisiał niegdyś obraz najjaśniejszego pana – akurat tam, gdzie teraz wisi lustro.
– A tak, ma pan rację – odpowiedział Paliviec – wisiał tam, ale obsrywały go muchy, więc zaniosłem go na strych.
Obśmiałem się serdecznie na to qui pro quo.