To miała być cicha, pracowita niedziela. Dorota wyjechała. Zostaliśmy dwaj – komputer i ja. Ale gdzieś tak koło jedenastej zza którejś ściany sypie się kanonada krzyków z dominacją tych na p, k, ch i tak dalej. Zasadniczo moja klatka w kamienicy jest spokojna, ot czasem ktoś wbije gwóźdź w ścianę, pies zaszczeka. Zwyczajnie. Ale tak raz na miesiąc, dwa rozlegają się potworne, wulgarne ryki. Tak nie krzyczy ktoś, kto się wkurzył, kto chce naurągać. Tak krzyczy człowiek doprowadzony do ostateczności, w najwyższej pasji. Ktoś, kto absolutnie nie może się pogodzić z sytuacją, w jaką wrzuciło go życie. I on to musi wykrzyczeć w najwyższych rejestrach. A potem znowu przez miesiąc, dwa kompletna cisza. Grobowa.
W witrynie Radia M. czytam wywiad, jakiego udzieliła moja koleżanka Agata Ławniczak. Kiedyś współpracowaliśmy nieco na antenie Radia Merkury, publicznej rozgłośni regionalnej. Agata piastowała tam wysokie, kierownicze stanowisko. Zdarzyło się nawet, że napisałem ileś tam śmiesznych – w moim przekonaniu – dialogów. Czytywaliśmy je z Agatą, z podziałem na role. Ot, taka przekomarzanka. A Agata starała się po prostu wykonywać profesjonalne dziennikarstwo. Jej warsztatowi trudno było cokolwiek zarzucić. A teraz Agata jest wykładowczynią dziennikarstwa w przyradiowej szkole wyższej w Toruniu i mówi tak: „Żyjemy w czasie światopoglądowego terroru, w imię tolerancji. W tej przestrzeni wierzący są lekceważeni i stygmatyzowani, mimo iż fundamentem naszej kultury jest chrześcijaństwo.” I dalej w ten deseń. Ostatni raz spotkałem ją z rok temu na Głogowskiej. Pogadaliśmy chwilę. Wydawała mi się wówczas całkiem normalna.
A kraj żyje zupełnie czym innym. Oto literatka Dorota Masłowska napisała song, w którym piętnuje prezenterkę telewizyjną Kingę Rusin. Leci to tak:
„Oszukała mnie Kinga Rusin,
gdy na mieszkanie kredyt mi oferowała.
Mówiła procent niski, same zyski,
wzięłam go, kredyt był niekorzystny.
Oszukała mnie Kinga Rusin,
gdy wydawała mi resztę.
Zamiast piątki dwójkę mi dała,
teraz trzy zeta jestem w plecy!”
Żebym ja z tego wszystkiego cokolwiek rozumiał…