Adam Radłowski „Cena pokusy”

Adam Radłowski „Cena pokusy”:

Na sen.
Cytaty:

Ian z widoczną czułością obejmował palcami wysoką szklankę. Miał swoją metodę: na początek kropla alkoholu i duża ilość wody. Potem wody coraz mniej, aż do odwrócenia proporcji. Wtedy dopiero zaczynał pić. Przy takim systemie był postrachem każdego towarzystwa.

Znacie, towarzysze, zakłady chemiczne w Iglinach. Od sześciu miesięcy grupa tamtejszych inżynierów prowadzi prace badawcze nad nowym rodzajem masy termoplastycznej, która może znaleźć zastosowanie w różnych dziedzinach gospodarki i prawdopodobnie w wojsku. Jej właściwości nie są w tej chwili istotne, nie jesteśmy zresztą fachowcami w tej branży. Eksperymenty otoczone są tajemnicą i dopóki produkt finalny nie zostanie opatentowany, tylko wąska grupa specjalistów ma prawo o nim wiedzieć. Niestety, pod tym względem nie jest za dobrze. Major Gierszewski uzyskał wiarygodny sygnał, że wywiad wojskowy NATO zdołał przechwycić jakiś świeży przeciek dotyczący prowadzonych u nas prac badawczych.

Nazajutrz przesiedział bezczynnie do dziewiątej wpatrując się w milczący ciągle aparat telefoniczny. Kiedy wreszcie odezwał się dzwonek, błyskawicznie podniósł słuchawkę. ‒ Kancelaria parafialna? ‒ usłyszał głos kobiecy. ‒ Nie, rzeźnia ‒ warknął i odłożył słuchawkę.

Trzeba z prasą żyć w zgodzie ‒ mrugnął okiem. ‒ Sam pan wie, że byle jaki dziennikarzyna może człowiekowi popsuć reputację. Przepraszam, ale nie pana miałem na myśli. ‒ Napełnił kieliszki i mówił dalej: ‒ Ja sam w wolne dni lubię sobie poczytać „Kulturę”, „Politykę”, raz nawet kupiłem „Miesięcznik Literacki”.

Młody, przystojny, z wąsikami. A jak baby na niego leciały! Że on ducha nie wyzionął, to się dziwię. Musiałem mu przyrządzać wzmacniające koktajle. Twardy chłop. Panie Staszku, mówił kiedyś do mnie, muszę się zabawić na fest. I wie pan, co wymyślił? Dał ogłoszenie w prasie, że poszukuje sekretarki w wieku dwudziestu lat z dobrą prezencją i tak dalej, jak to w ogłoszeniach. Aż do końca pobytu egzaminował zgłaszające się panienki. Schudł biedaczysko zupełnie. Roboty miał bowiem dużo, bo domyśla się pan, ile musiało nadejść ofert…

Co się mogło stać? ‒ Przed godziną wezwali nas do sąsiedniej kamienicy. Tam wszystko w porządku, ale jak się nie paliło, tak się nie pali. Musimy więc sprawdzić i u pana. Zaczniemy od zespołu. Ma pan klucze? ‒ Jasne, już się robi. To pewnie „Pod Jeleniem” też nieczynne ‒ zmartwił się nagle, bo poczuł, że zaczyna go suszyć. Mówiąc o „Jeleniu”, miał na myśli niewielki bar mieszczący się w sąsiednim budynku…

2 komentarze do “Adam Radłowski „Cena pokusy”

  1. Samotny inżynier w baraku nieopodal działek pracowniczych wynajduje paliwo do rakiet kosmicznych (J. Edigey, Żółta koperta). Kocham to, uwielbiam, jestem uzależniony…

Skomentuj Wiesław Kot Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *