Archiwum miesiąca: wrzesień 2016

Boy, oh boy!

Pani Sandra obroniła na piątkę pisaną u mnie pracę, w której porównała repertuar muzyczny i styl prowadzenia takich programów w Trójce i w Radiu ZET.:

p1

Kolejny dzień w radiu.:

p2

Wczoraj szaleństwo telewizyjne na tle wysunięcia do konkursu oscarowego „Powidoków” Andrzeja Wajdy. W TVN Biznes i Świat przyłapuję się na tym, że najpierw mówię o Strzemińskim i Kobro, bo większość widzów chyba kompletnie ich nie kojarzy.:

p3

Moje strony. „Dzisiaj w nocy policjanci pracowali na miejscu zdarzenia w Pawłosiowie, gdzie po północy doszło do potrącenia 76-letniej pieszej. Kierujący pojazdem nie zatrzymał się i odjechał”. Po raz kolejny pytam w takiej sytuacji: A może miał wrócić i potracić ją po raz drugi?

Hasior dyżurny. Dobra, niech będą trzy.:

p4

p5

p6

Boy 7

 

Z Romkiem Rogowieckim w Radiu Dla Ciebie rozmawiamy o filmie „Boy 7”:

– Wiesiek, mamy dziś na tapecie film zatytułowany „Boy 7”. Jego bohater budzi się w metrze i nie pamięta nic: ani jak się nazywa, ani kim jest, ani co tutaj robi. To bardzo stara zagrywka i zastanawiam się, kiedy ona się wreszcie filmowcom znudzi.

– Otóż nigdy, bo kultura popularna składa się z refrenów, które lubi sobie przepowiadać zmieniając tylko nieznacznie kostium. Przypominam Ci, co i tak wiesz, że pierwszy szerzej znany bohater, który cofa się w przeszłość po własnych śladach to Edyp z dramatu Sofoklesa wystawiony w Atenach w 429 roku przed naszą erą. Sofokles był młodzieńcem wykształconym, biegłym w literaturze i w tańcu, w dodatku bywałym i obytym. Pamiętaj też, że to dzisiaj, w szkole czytanie Sofoklesa jest dla ucznia katorgą. W czasach, kiedy Sofokles tłukł te swoje kawałki było odwrotnie. Chciałoby się powiedzieć, że na jego sztuki tłumy waliły drzwiami i oknami, gdyby amfiteatry greckie miały drzwi i okna.

– To znaczy, że Sofokles to był twórca – jak na tamte czasy – z gatunku pop. Coś jak Robert Ludlum? Bo przecież to on wylansował najsłynniejszego w dzisiejszej popkulturze faceta, który się budzi i nic nie pamięta. Jasona Bourne’a!

– Tak, Sofokles był kimś na kształt antycznego Ludluma, tylko pomysłów miał znacznie więcej. Wyobraź sobie, że on nastukał aż 120 sztuk dramatycznych, niestety do naszych czasów przetrwało tylko siedem. I już jako szczeniak wygrywał zawody dramaturgiczne. A tam nie było żadnego jury! Tam publiczność głosowała nogami. To, co wymyślił musiało się podobać publisi, bo by go wybuczała i następnym razem nie przyszła. Więc Sofokles kombinował. Wprowadził na przykład trzeciego aktora, co spowodowało, że jego sztuki były w pewnym sensie odpowiednikiem dzisiejszego kina akcji. Dalej: historii nie opowiadał chór, jak to bywało przed nim, ale kazał aktorom wszystko rozgrywać na oczach widzów, zdynamizował dialogi. Tak, w tamtych czasach – to były takie filmy akcji.

– No tak, ale – jak pamiętam ze szkoły – te jego sztuki są strasznie pesymistyczne. I to się tym starożytnym Grekom tak bardzo podobało?

– Romek, on miał nosa! Przeczuwał, że pub lisia lubi taką oto sytuację, kiedy główny bohater ma przeciwko sobie władców, bogów, szefów, różne instytucje – bo inaczej byłoby nudno. Ale – uwaga! – on się nie poddaje. Walczy do końca w imię jakiejś wyższej racji moralnej, jakiegoś przekonania, które mu przyświeca. Wszyscy dookoła mówią mu: daj sobie spokój, a on nie i nie!

– Tak działała Antygona – znowu: pamiętam ze szkoły. Taki był Edyp, który nic o sobie nie wiedział, ale uparł się, żeby się dowiedzieć. I okazało się, że niechcący zabił własnego ojca i ożenił się z własną matką.

– Otóż to. I ten Edyp został przeniesiony w skali jeden do jeden do współczesnej kultury pop. Z tym, że ona rzadko bierze Edypa w całości. Najczęściej wystarcza jej to, że facet się budzi, nic o sobie nie wie, więc uparcie idzie po własnych śladach i dowiaduje się o sobie bardzo nieprzyjemnych rzeczy.

– No i jak to się ma do naszego filmu „Boy 7” w reżyserii Lourensa Bloka?

– Średnio się ma. Chłopak budzi się w metrze w Belgii, w niedalekiej przyszłości. A Belgia przyszłości to państwo opanowane wręcz paranoją bezpieczeństwa i kontroli. Co po niedawnych zamachach nie jest ani dziwne, ani nieprawdopodobne. Chłopak na dzień dobry daje – sam jeden – po buzi całemu patrolowi policji. A potem niespodziewanie dostaje instrukcje dalszego postępowania od przygodnej kelnerki w restauracji. Bo cały świat dookoła okazuje się tylko umowny, a w podziemiu działa ruch oporu i ten ruch wybrał sobie chłopaka na przywódcę powszechnego buntu przeciw wszechobecnej kontroli.

– Ale ja już chyba widziałem ten film. Przecież taką rolę pełnił Neo w filmie Matrix.

– Podobną rolę grał przywódca buntu przeciwko władzy maszyn w „Terminatorze” ze Schwarzeneggerem. A jak by się komuś chciało poczytać na przykład „Zabójczą pamięć” Kena Folletta, to też tam znajdzie faceta, który się obudził, nic nie pamięta, apotem się okaże, że idąc po własnych śladach uratuje świat.

– A ten nasz „Boy 7” jak by wypadł w zestawieniu z tymi tytułami?

– Średnio. Film o spisku, ale kameralny, z atmosferką, lekko futuro, trochę w stylu art house, klimatyczne zdjęcia, a że bohaterem jest chłopak, więc podpada pod kategorię „teen science fiction”. Bo miłość nastolatków jest tu kluczowa.

– Ale nie byłbyś sobą, gdybyś nie powiedział, co ci w tej fabułce nie pasuje.

– Wiesz, Romek, wszystko mogę przełknąć, ale nie to, że facet kręci film o gościu który nic nie pamięta i idzie po własnych śladach, jak by robił to pierwszy raz w dziejach ludzkości.

– Bo pani zadała Sofoklesa, a on pewnie nie przeczytał.

– Siadaj! Dwója!

Boy 7, reż. Lourens Blok, 2015 filmweb

I like the smell of napalm

Nowy komputer, na poprzednim ujeżdżałem przez cztery lata i wytrzymał to pewnie tylko dlatego, że był specjalnie zbrojony. Ten też jest specjalnie zbrojony, też firmy DELL, tylko lżejszy o kilogram. Zobaczymy, ile wytrzyma. Oczywiście maszynka chodzi tylko dzięki temu, że Kolega Webmaster poświęcił dzisiejszej nocy cztery godziny snu na skonfigurowanie programów itd. Osobne podziękowania!
Nothing smells like a new car. And a new computer. Go ahead!

Z racji, że oderwanie pupska od fotela jest niemożliwe z racji nawału roboty – tylko pięknotki zaległe. A to kapliczka przy Kościeliskiej w Zakopanem.:

c1
A to grób starego Witkiewicza na Pęksowym.:

c2
A to Jan Kasprowicz (z lewej) na witrażyku w zakopiańskim Muzeum, który z niewiadomych przyczyn przypomina Ferdynanda Kiepskiego.:

c3

A to klamka u jakiegoś kościółka na Słowacji.:

c4

No i dawka Hasiora. Oni tam w jego Muzeum nadają non stop jakąś jękliwą muzykę, skutkiem czego te jego potwory wyglądają jeszcze straszniej.:

c5
No i filmowy mem z prezydentem. Skoro zgadało się o zapachach.:

c6

Radio Merkury, czwartek 29 września 2016

Mili Państwo,

Dziś imiona obchodzą – podaję za kalendarium Wikipedii – Cyriak, proszę nie mylić z Czyrakiem, który ma imieniny innego dnia, Dadzbog, proszę nie mylić z darz bór, Lutwin, proszę nie mylić z Litwinem i Rypsyma, proszę nie mylić z niczym.

Dziś Dzień Kuriera i Przewoźnika. Za patrona kurierzy mają Anioła Gabriela, który zwiastował – wiadomo. Ale jak kurier przynosi wiadomość o eksmisji albo wieści od komornika czy onkologa, to Archanioł Gabriel też tak chętnie mu oświetla drogę?

Nadganiamy z materiałem. Wertujemy słownik wyrazów obcych, aby poszerzyć zasób pojęć. Dziś na literkę „G”
Giemza – „wyprawiona skóra kozy”. Tylko dlaczego na tak wiele pań mówi się ta przebrzydła giemza?
Glosolalia – „pozbawione sensu skojarzenia dźwiękowe”. Najczęściej rozmowa z małżonką.
I na literkę „h”:
Frasunek – „zmartwienie, troska, kłopot”. Pytanie – co jest dobre na frasunek?
Frigidarium – „w starożytnych łaźniach rzymskich sala do ochładzania się”. Znaczy: klima.
Froter – „człowiek zajmujący się zawodowo froterowaniem posadzek”. Tak właśnie widzę swoją przyszłość.
Furiant – „ludowy taniec czeski w żywym tempie”. Pytanie: jak by furiat tańczył furianta?

Żebyśmy złapali jakiś dystans względem tego, co się dzieje wokół nas, sięgamy w przeszłość, powiedzmy do jesieni roku 1962. Starszym dla przypomnienia, młodszym ku nauce. Trwała gorączka telewizyjna. Z taśm schodził krajowy telewizor marki Wisła, na licencji radzieckiej z ekranem wielkości pocztówki. W Poznaniu zawiązał się społeczny komitet budowy ośrodka telewizyjnego. Milionowego posiadacza telewizora zarejestrowano już 4 lutego 1963 roku. W kopalni „Wieczorek” w Katowicach, jako pierwszej w Polsce, otwarto Muzeum Ruchu Rewolucyjnego. Gazety zapowiadały przybycie do Gdańska na Boże Narodzenie statku z 700 tonami cytryn z Libanu. Ostatnie strony gazet wypełniała reklama Totolotka: „Nie ćwiartka wódki, ale ćwiartka losu może dać szczęście” – ćwiartka losu w „totka” kosztowała tylko 20 złotych. W Związku radzieckim Stalingrad z powrotem przemianowano na Wołgograd, a trumnę Stalina usunięto z mauzoleum Lenina na Palcu Czerwonym. Poza tym lada dzień  po raz pierwszy do studia nagraniowego wejdą  czterej muzykalni chłopcy z Liverpoolu.  Firma DECCA dała im szansę zarejestrowania materiału na pierwszą płytę. Na estradzie chłopcy dawali sobie jakoś radę, ale w studiu – kompletna klapa. Przedstawiciel firmy DECC orzekł więc, że grupa The Beatles – cytuję – „nie ma żadnych szans w show bussinesie”. Jak wiadomo, miał całkowitą rację.

Jesień nastraja nostalgicznie, więc cytujemy klasyków w temacie: przemijanie.
Jeden klasyk powiada:
„Minęła młodość i uroda,
Została reszta. Szkoda”.
A drugi klasyk uzupełnia: „Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija”.

Mijam i ja –
Wiesław Kot

radiomerkury

Ostatnia noc lata

Według Erskine’a Caldwella.
W PRL-u wydawali go na potęgę, bo obnażał prymitywizm życia na amerykańskim Południu.
Tu historia nieszczęsnego romansu szefa firmy transportowej, który urwał się żonie, by w ostatnią noc lata poromansować z sekretarką. A potem już się zaczyna kołowrót pomyłek.
Ewa Wencel:

c7Ostatnia noc lata, reż. Andrzej Zakrzewski 1994