Archiwum miesiąca: październik 2013

Tax free

 

Ciągle w należnym nastroju. Nina Simone w pełnym paletażu, ale tu zacytujmy „Here Comes the Sun”. Ładnie to obrobiła na fortepianie, głos jakby nieco nadwyrężony. Ale ona wszystko tak mruczała – jazz, bluesa, pop, rock, nawet poważną. No i nie płaciła podatków, co – poza muzyką – chwali jej się najbardziej.

Jack Reacher. Jednym strzałem / Jack Reacher

 

Oszalały były snajper wojskowy strzela do kogo popadnie. Aresztowany, prosi o pomoc dawnego dowódcę. Dowódca wnika w strzelaninę i odkrywa, że nic w niej nie jest takie, jak się początkowo wydawało. To wielka afera, w którą snajper wplatał się przypadkowo.

Tom Cruise nie starzeje się wcale.

Przygodna dziewczyna przechwala się przed Cruisem: „- Widuję krew na co dzień”. „- Przynajmniej nie jesteś w ciąży”.

Rosamud Pike w „Bondzie” wydawała mi się olśniewająco piękna. Teraz jakby mniej. Może pogoda nie teges…

W smacznej, ozdobnej rólce Robert Duvall. Czy on był kiedykolwiek młody?

Po tym poznaje się jakość – nawet drobne rólki to osobne charaktery. Nie ma „kobiety na werandzie”, „mężczyzny w autobusie”. Każdy ciągnie za sobą jakąś historię.

I stara śpiewka odnośnie tropione afery: należy pilnować szczegółów. Jak się nie zgadzają, znaczy, całość śmierdzi.

Cztery przypadkowe ofiary, aby ukryć jedną – piątą. Już Chesterton pytał: „Gdzie mądry człowiek ukryje liść? W lesie”.

Jack Reacher. Jednym strzałem / Jack Reacher, reż. Christopher McQuarrie, 2012

Cmętarz dla zwieżąt

Cmentarz dla zwierzaków miał zostać utworzony na obrzeżach Poznania, ale podniosły się głosy. Że niby padlina zanieczyści studnie, że będzie tłoczno na ulicach dojazdowych. Mnie się jednak wydaje, że ludzie z jednej strony żywią jakieś zabobonne lęki – stąd tytuł powieści S. Kinga powyżej – a z drugiej boją się, że nagle znajda się w śmiesznym sąsiedztwie, obok nagrobków ukochanych pudelków i pekińczyków.

Osiem kilometrów po lesie (oczywiście w deszczu). Fajnie, tylko przeraźliwie płasko, jak na Mazowszu. Najwyższa w Wielkopolskim  Parku, Osowa Góra, liczy sobie 132 metry. I to już cały nasz Everest. Dlatego te płaskości fotografowałem dziś z wieży.

Słuchowisko. Andrzej Mularczyk „Jaka piękna katastrofa”. Aktor, który miał grać Makbeta przychodzi na premierę pijany. Został spity przez gangstera, który zachwycił się jego tekstami z Szekspira, bo pasowały do jego szemranych interesów.
„Spadaj grabarzowi na łopatę!”
„Wsunę cię pod trawnik”.

Z drugiej strony Poznania stary, zapomniany (?) Młyn Kowalewko. Na końcu na wpół zarośniętej, leśnej drogi. Kiedyś skręciliśmy tam z głównej na nagłe siusiu. Wydawało się, że diabeł mówi „Dobranoc”. A tymczasem ten młyn ma stronę na FB (link Facebook, dop. webmaster). Ludzie urządzają tam weseliska, muzycy rockowi maja próby. Fruwają bieliki, ryja dziki, pływają jenoty. Prowincja jest w nas, a nie na końcu zarośniętej drogi.

W Mosinie napis pod znakiem drogowym: „Kierowco! Chroń jeże!”

Z odzysku

 

W ramach pokuty. Rozwleczone pieśni SBB z płyty „Pamięć”. Jękliwy głos Skrzeka, niespieszne gitary. Gdzie te czasy, gdy oni „Z których krwi krew moja” śpiewali w Opolu i wszyscy z uznaniem kiwali głowami, jaka to postępowa muzyka. I jak to dobrze, że obok Anny Jantar mamy i takie cudo. Dziś grają w klubach, na prowincjonalnych festynach. Skrzek czasami solo na organach w jakimś kościele…

Moje prywatne roraty

Adwent tuż tuż, więc czerpiemy z otchłani wieków, żeby choć symbolicznie zażyć tej atmosfery. Ciemny świt, fioletowe szaty liturgiczne, przy ołtarzu płonie świeca roratnia. Zawodzący śpiew starych kobiet.

Ze „Śpiewnika kościelnego” X. Jana Siedleckiego (Lwów 1928)

Pieśń XVII-wieczna:

Archanioł Boży Gabryel posłan do Panny Maryjej
Z majestatu Trójcy Świętej tak sprawował poselstwo k’Niej
Zdrowaś Panno, łaskiś pełna, Pan jest z Tobą, to rzecz pewna.

Panna się wielce zdumiała, z poselstwa, które słyszała
Pokorniuchno się skłoniła jako panna sromięźliwa.
Zasmuciła się z tej mowy, nic nie rzekła aniołowi.

Pieśń XVIII-wieczna:

Spuśćcie nam na ziemskie niwy, Zbawcę niebios obłoki
Świat przez grzechy nieszczęśliwy, woła z nocy głębokiej.
Gdy wśród przekleństwa od Boga, czart panował, śmierć i trwoga
A ciężkie przewinienia zamkły bramy zbawienia.

Ale Ojciec się zlitował nad nędzną ludzi dolą.
Syn się chętnie ofiarował, by spełnić wieczną wolą.
Zaraz Gabryel zstępuje i Maryi to zwiastuje
Iże z Ducha świętego pocznie Syna Bożego.

Tak nawiasem. Dzisiaj organiści początek pierwszej pieśni lekko zmienili, bo zawsze wychodziło niezręcznie: „Archanioł –bożyga –bryel”.