Radio Merkury, wtorek 12 lipca 2016

Mili Państwo,

dziś Światowy Dzień Imprezy. Ludności przypomina się, iż uroczyste obchody kończą się o godz. 22., ale też  zaczynają się już o 6. dnia następnego. W nawiązaniu – wysoko punktowane pytanie: jak długo obchodził Światowy Dzień Imprezy wielkopolski rekordzista, znaleziony przez policję w podpoznańskiej Rokietnicy z 9. promilami? I pytanie pomocnicze: ile dni BEZ imprezy obchodził krajowy rekordzista (jak dotąd), mieszkaniec jednej z wsi pod Skierniewicami,  którego policja zastała z 12-ma  promilami w żyłach?

Prasa regionalna.
„Życie Piły” ciągle o neonowym jeleniu z godła miasta, który w samym centrum wita przyjezdnych odnowionym blaskiem. Jeleń jest odnowiony, ale, niestety, jest jeleniem gender. Owszem, nosi poroże, jak to jeleń, ale brakuje mu – poczucia humoru.

Wiązanka lipcowa.
„Express Poznański” 1955: Ogłoszenia: „Od podwórka do podwórka niech brzmi hasło: złomu zbiórka! Każdy kawałek złomu to cegiełka w nowym domu”.
1968. „Rada i Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej Osiedla Młodych witają wszystkich mieszkańców pierwszego domu nowej dzielnicy mieszkaniowej Rataje oraz życzą dużo zadowolenia i radości…” – w tak miły sposób powitano wprowadzających się lokatorów pierwszego ratajskiego budynku na Osiedlu Piastowskim. Wraz z kluczami otrzymali specjalnie wydane przez Spółdzielnię książeczkę >W moim mieszkaniu<. Można się z niej dowiedzieć co robić w przypadku usterek i ukrytych wad”.

Raz na ludowo.
Czego lipiec nie dowarzy, tego sierpień nie dosmaży. Ale przysłowie nie podaje – czego  mianowicie. Okazuje się więc bezużyteczne. Wobec tego proponujemy całkiem nowe przysłowia, mało używane:
Od świętej Agatki wzrastają podatki.
Czasem i łysy miewa kaprysy (to branżowe, fryzjerskie).

Z cyklu „Lipiec w literaturze polskiej”. Jan Kochanowski siedzi pod lipą i cierpi, bo już od dłuższego czasu nie ma natchnienia. Wezwał więc muzę poezji. Ta szepcze mu do ucha to i tamto. A on nie i nie, bo wszystko już było. – Weźżesz mi coś podpowiedz, bo dzieciaki w szkole nie będą miały się o czym uczyć.
Muza szepcze jeszcze raz.
– Ty wiesz co, że to może być dobre.
Poeta z błyskiem w oku krzyczy spod lipy w stronę dworu:
– Urszulka! Chodźże prędziutko do tatusia…

Na myśl, co spotkało Urszulkę z rąk tatusia – żegnam się.
Okryty i pogrążony. Smutkiem i w żałobie –
Wiesław Kot

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *